Drukuj
Kategoria: Sport
Odsłony: 786

Dziesięcioma golami (34:24) wygrało PGE VIVE Kielce z Paris Saint Germain w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów. Rewanż za tydzień w Paryżu.  

PGE VIVE – PSG

Przed rozpoczęciem meczu, na specjalnie wystawionym telebimie kibice wysłuchali apel Michała Jureckiego. – W Kielcach spędziłem 1/3 swojego życia. Zdobyłem z tym klubem trzy medale Ligi Mistrzów, w tym ten najważniejszy. Kontuzja sprawiła, że nie zagram już w barwach PGE VIVE. Wiem, że zawsze mogłem liczyć na pomoc trybun. Apeluję do kibiców, bądźcie dziś z naszymi chłopakami. Nie siedźcie na krzesełkach, dopingujcie, pomagajcie z całych sił – mówił kapitan PGE VIVE, odchodzący po sezonie do niemieckiego Flensburga.

Choć mistrzom Polski przyszło się zmierzyć z absolutnie topowym zespołem, gladiatorzy Talanta Dujszebajew nie zamierzali łatwo sprzedawać skóry. – Podstawowa kwestia, nie możemy się podpalać. Nie może być w naszej grze chaosu, nonszalancji. Trzeba być ostrożnym, grać do pewnej piłki. Rok temu, w konfrontacji z Paris Saint Germain przegrywaliśmy w pierwszym meczu już do przerwy 12 golami (10:22). Dziś musimy wykluczyć taką sytuację – zapowiadał przed meczem Alex Dujszebajew.

I faktycznie, ten element został spełniony w stu procentach. Gospodarze każdy atak pozycyjny grali spokojnie, dopieszczali każde podanie, każdy rzut. Francuzi, zaskoczeni takim obrotem sprawy, popełniali szereg błędów. Zupełnie bezproduktywny był Luc Abalo. Przez 30 minut „galacticos” z Paryża nie zdobyli gola z „koła”. Tymczasem podopieczni Dujszebajewa koncertowali niczym orkiestra słynnego Holendra, Andrea Rieu. W obronie kapitalną pracę wykonywał duet Mariusz Jurkiewicz – Marco Mamic. W ofensywie gospodarze mieli tak szeroką gamę zagrywek, że raz za razem wychodzili na czyste pozycje. PGE VIVE grając bajeczny handball uciekało z minuty na minutę. W 7 minucie było jeszcze 3:3, po kwadransie 8:6. Jeszcze lepiej było w ostatnich fragmentach tej części. Przy ogromnym dopingu, znakomitej postawie Vladimira Cupary mistrzowie Polski uciekli na pięć goli (16:11).
Druga połowa przyniosła nieprawdopodobne emocje. Francuzi, wyraźnie podrażnienie nie przebierali w środkach, często przekraczając przepisy i dopiero szybkie reakcje rosyjskich arbitrów zapobiegały rękoczynom. Od 50 minuty trybuny szalały. Nikt nie siedział. - Kielce gol, Kielce gol - niosło się szerokie echo. Gdy w 53 minucie Alex Dujszebajew pokonał Rodrigo Corallesa było już 31:22 a widownia byłe w ekstazie!   Mało tgo dzięki fantastycznej postawie w defensywie mistrzowie Polski powiększyli jeszcze dystans do 10 goli wygrywając ostatecznie 34:24 a ostatniego gola zdobył rzutem do pustej bramki Vladimir Cupara – najlepszy zawodnik meczu!!! – Chwała chłopakom. Wygraliśmy, ale awans jeszcze daleko – studził emocje Talant Dujszebajew.


Źródło: Przegląd sportowy