MRGARDEN GKM - Betard Sparta: Kontuzja Janowskiego pogrążyła wrocławian. Pewne zwycięstwo GKM-u

Drukuj
Kategoria: Żużel
Opublikowano
Jakub Niemczewski Odsłony: 904

Betard Sparta Wrocław dzielnie walczyła w Grudziądzu dopóki kontuzji nie nabawił się Maciej Janowski. Jego upadek był kluczowy dla losów meczów. MRGARDEN GKM ostatecznie wygrał spotkanie 50:40.

Faworytem meczu był MRGARDEN GKM Grudziądz. Atuty? Przede wszystkim własny tor. Z kolei Betard Sparta Wrocław choć zawsze mocna, to i tak mały można było postawić przy niej mały znak zapytania. Trener Dariusz Śledź pozostał konsekwentny i poza drużyną ponownie znalazł się Vaclav Milik. Jego nieobecność była szansą przede wszystkim dla Gleba Czugunowa i Jakuba Jamroga, który dostał korzystny - trzeci numer startowy.

Pierwsze wyścigi pokazały jednak to, o czym wiedzieliśmy już po pierwszych meczach. Betard Sparta straszy rywali przede wszystkim w osobach swoich liderów - Tai'a Woffindena i Macieja Janowskiego oraz młodzieżowca Maksyma Drabika. Gdyby nie ta trójka, to MRGARDEN GKM mógł ten mecz wygrać z dużą łatwością. To tylko teoria, bo w praktyce mieliśmy naprawdę wyrównane zawody.

Początek zdecydowanie dla gospodarzy, jednak goście szybko się przełożyli i ani myśleli o porażce w tym meczu. Swoją drogą można było odnieść wrażenie, że tor nieco różnił się od tego, który widzieliśmy podczas ostatniego spotkania GKM-u z forBET Włókniarzem Częstochowa. Zasadniczo była tylko jedna szybka ścieżka, która dawała sukces. Dlatego bardziej niż zawsze liczył się moment startowy. Poza wszystkim na duży plus odnotujmy parę Przemysław Pawlicki - Krzysztof Buczkowski, która w tym spotkaniu radziła sobie naprawdę dobrze.

Po ośmiu biegach na tablicy wyników mieliśmy 25:23. W Grudziądzu mogli się niepokoić, bo Betard Sparta miała naprawdę dobrą pozycję do ataku. Wystarczyłoby, aby któryś z zawodników "drugiej linii" odpalił i wygrana byłaby na wyciągnięcie ręki. Problem jednak w tym, że w biegu 10. mocno przeszarżował Janowski. Nie dość, że wrocławianin został z powtórki wykluczony, to jeszcze najpewniej nabawił się kontuzji. Betard Sparta straciła swojego lidera, dlatego trener Śledź musiał uruchomić rezerwy taktyczne. Te trzymały gości przy życiu. Inna sprawa, że Woffinden do spółki z Drabikiem jechali naprawdę imponująco.

Przyjezdni postawili wszystko na jedną kartę korzystając z rezerw taktycznych, ale w dwójkę ciężko było coś zdziałać. Kluczowym dla losów meczu okazał się bieg 13. Tam Betard Sparta z obowiązku musiała postawić na parę Max Fricke - Jakub Jamróg, co już jakby nie patrzeć skazywało ich na niepowodzenie. I tak też się stało. Porażka 5:1 zapewniła GKM-owi zwycięstwo. Biegi nominowane pozostały już tylko formalnością. Ostatecznie skończyło się wynikiem 50:40.

Źródło: SportoweFakty