Wydawało się, że skład Asseco Resovii na sezon 2019/20 został już praktycznie skompletowany, a jedyną niewiadomą pozostaje obsadzenie jednego wolnego miejsca wśród przyjmujących. Być może dojdzie jednak do sensacyjnej zmiany na pozycji rozgrywającego.

Łukasz Żygadło


Jak udało nam się ustalić, rzeszowski klub rozmawia z byłym reprezentantem Polski Łukaszem Żygadłą. 39-letni siatkarz w poprzednim sezonie bronił barw Stoczni Szczecin i po wycofaniu się klubu z rozgrywek pozostawał bez pracy. Teraz chce go pozyskać Resovia. Problem w tym, że w drużynie Piotra Gruszki jest już dwóch rozgrywających. Rzeszowianie pozyskali bowiem z GKS Katowice Marcina Komendę, a ważny kontrakt ma Kawika Shoji. Amerykanin mógłby odejść, ale problemem jest wysokie odstępne za zerwanie kontraktu. Jeśli klub z Rzeszowa nie dojdzie do porozumienia z menedżerem siatkarza Włochem Lucą Novim, jest mało prawdopodobne, że działacze Resovii zdecydują się zapłacić tak wysoką kwotę. Do rzeszowskiej drużyny dołączy za to inny „rozbitek” ze Stoczni Nicholas Hoag, który kończy sezon w barwach Perugii. Kanadyjczyk potwierdził ten transfer w rozmowie z włoskimi mediami.  

Źródło: Przegląd sportowy

 

Władze Widzewa Łódź podjęły zdecydowane kroki, by ratować sezon. Po serii remisów zarząd nałożył karę finansową na zawodników oraz zwolnił trenera przygotowania fizycznego Michała Chmielewskiego.

Widzew


10 remisów z rzędu w wykonaniu piłkarzy Widzewa to katastrofalny wynik. RTS ostatni swój mecz wygrał 3 marca (2:1 z Gryfem Wejherowo) i spadł w tabeli na czwarte miejsce. Władze postanowiły działać i o swoich decyzjach poinformowały w specjalnym oświadczeniu.

„Do końca rozgrywek II ligi pozostały trzy kolejki i nadal wszystko zależy od nas, dlatego wszystkie wysiłki w klubie skupione są na skutecznej walce o awans. Stanowczo podkreślamy, że jakiekolwiek komentarze sugerujące brak zainteresowania zarządu Widzewa bądź piłkarzy promocją do wyższej klasy rozgrywkowej są absolutnie nieuzasadnione” – napisano.
Za jedną z głównych przyczyn słabej postawy Widzewa wiosną uznano przygotowanie fizyczne. W związku z tym na trzy kolejki przed końcem zwolniony został odpowiedzialny za nie Michał Chmielewski.

Bezkarni nie pozostali również piłkarze. „W związku z niezadowalającą postawą sportową” zarząd nałożył na pierwszą drużynę karę finansową oraz wytypował 22-osobową kadrę meczową. Mikołaj Gibas, Daniel Świderski, Filip Mihaljević, Kacper Falon, Marek Zuziak i Marcin Pieńkowski zostali tymczasowo przesunięci do rezerw.

10 remisów z rzędu w wykonaniu piłkarzy Widzewa to katastrofalny wynik. RTS ostatni swój mecz wygrał 3 marca (2:1 z Gryfem Wejherowo) i spadł w tabeli na czwarte miejsce. Władze postanowiły działać i o swoich decyzjach poinformowały w specjalnym oświadczeniu.

„Do końca rozgrywek II ligi pozostały trzy kolejki i nadal wszystko zależy od nas, dlatego wszystkie wysiłki w klubie skupione są na skutecznej walce o awans. Stanowczo podkreślamy, że jakiekolwiek komentarze sugerujące brak zainteresowania zarządu Widzewa bądź piłkarzy promocją do wyższej klasy rozgrywkowej są absolutnie nieuzasadnione” – napisano.

Za jedną z głównych przyczyn słabej postawy Widzewa wiosną uznano przygotowanie fizyczne. W związku z tym na trzy kolejki przed końcem zwolniony został odpowiedzialny za nie Michał Chmielewski.

Bezkarni nie pozostali również piłkarze. „W związku z niezadowalającą postawą sportową” zarząd nałożył na pierwszą drużynę karę finansową oraz wytypował 22-osobową kadrę meczową. Mikołaj Gibas, Daniel Świderski, Filip Mihaljević, Kacper Falon, Marek Zuziak i Marcin Pieńkowski zostali tymczasowo przesunięci do rezerw.

Zarząd podkreślił przy tym, że nadal wszystko leży w rękach łódzkiej ekipy. W tabeli RTS ustępuje Radomiakowi o trzy punkty, GKS-owi Bełchatów o dwa, a Elanie Toruń o jeden. W ostatniej kolejce Widzew zmierzy się z GKS-em, a do Fortuna I Ligi awansują trzy najlepsze ekipy, zatem trzy zwycięstwa zagwarantują klubowi promocję.

„W myśl hasła "Razem Tworzymy Siłę" apelujemy do całego widzewskiego środowiska o wsparcie dla drużyny na finiszu walki o awans. Przed nami trzy finały, jesteśmy przekonani, że zwycięskie dla Widzewa” – zakończono.

Źródło: Przegląd sportowy

ONICO Warszawa nie zgadza się z decyzją Polskiej Ligi Siatkówki, która postanowiła utrzymać wynik pierwszego meczu finału play off ekstraklasy mężczyzn mimo kontrowersji związanych z sędziowaniem. Stołeczny klub zapowiedział, że sprawa trafi do kancelarii prawnej.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - ONICO Warszawa

ONICO złożyło oficjalny protest po tym, jak w końcówce tie-breaka sobotniego spotkania z Zaksą w Kędzierzynie-Koźlu arbiter po jednej z akcji przyznał punkt drużynie gości, który oznaczałby jej zwycięstwo 15:13 i wygraną w całym spotkaniu 3:2, ale po konsultacji z asystentem zmienił decyzję uznając za błędne odbicie Piotra Łukasika z ONICO. Ostatecznie broniący tytułu kędzierzynianie wygrali decydującą partię 17:15 i rozpoczęli finałową serię od zwycięstwa.

Druga kontrowersja dotyczyła błędnego naliczenia - o jeden na niekorzyść warszawskiej ekipy - punktów w czwartym secie, który jednak i tak zakończył się jej sukcesem (29:27).

Pierwszy sędzia Wojciech Maroszek został zawieszony do końca sezonu i pozbawiony wynagrodzenia za kwiecień, a osoba pełniąca w trakcie meczu obowiązki elektronicznego protokolanta została zawieszona do końca 2019 roku. PLS wystosowała też wniosek o ukaranie za niesportowe zachowanie gracza Zaksy Kędzierzyn-Koźle Łukasza Kaczmarka.

Kierownictwo ONICO uznało te decyzje za słuszne, ale w ważniejszej kwestii - dotyczącej ew. zmiany wyniku meczu - nie jest usatysfakcjonowane.

"Skandalem jest zaakceptowanie przez PLS wyniku zawodów i brak decyzji o choćby powtórzeniu meczu. Nie zgadzamy się również z przedstawioną argumentacją prawną. Nieadekwatną reakcję PLS i niezrozumiałą argumentację niskich kar uważamy za niedopuszczalną. Powyższe pismo (Polskiej Ligi Siatkówki) godzi nie tylko w klub, kibiców i zawodników ONICO Warszawa, którzy zgodnie z zasadami fair play walczyli na boisku, ale w całe środowisko polskiej siatkówki" - napisano w oświadczeniu stołecznej drużyny.

ONICO zapowiedziało, że sprawa będzie miała swój dalszy ciąg. "Podjęliśmy decyzję o podjęciu dalszych kroków i przekazaniu sprawy kancelarii prawnej. My skupiamy się w 100% na środowym meczu. Razem z kibicami, którzy szczelnie wypełnią Torwar, liczymy na zgodne z regulaminem i duchem sportu wielkie widowisko siatkarskie" - zakończono.

Drugie spotkanie finałowe zostanie rozegrane w środę w Warszawie. Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw.

 

Źródło: Przegląd sportowy

Robert Gumny

W sobotę na mecz z Pogonią (1:1) Kolejorz musiał wyjść na boisko z ustawionym na pozycji napastnika 17-letnim pomocnikiem Filipem Marchwińskim, dla którego był to dodatkowo debiut w podstawowej jedenastce. To jednak nie koniec eksperymentów, bo Marchwińskiego w drugiej połowie w roli snajpera zastąpił skrzydłowy Kamil Jóźwiak, a spotkanie na tej pozycji kończył wprowadzony z ławki... stoper Nikola Vujadinović.

Wszystko ze względu na problemy zdrowotne, które dopadły kilku ofensywnych zawodników Kolejorza. Christian Gytkjaer pauzuje od trzech meczów z powodu urazu palca stopy i chociaż w zeszłym tygodniu klub informował, że wkrótce może wrócić do treningów, jego sytuacja wcale nie jest oczywista. – Może wróci jeszcze w tym sezonie – mówił enigmatycznie o sytuacji Duńczyka trener Żuraw po meczu w Szczecinie.

Z kolei Timur Żamaletdinow mocno oberwał po nogach w meczu z Legią i chociaż spotkanie przeciwko mistrzom Polski zdołał dokończyć, to z Pogonią już nie mógł zagrać. Szanse na to, że zdąży wyleczyć się już do sobotniego starcia z KGHM, ma minimalne. Trochę lepsze są za to prognozy w sprawie Joao Amarala, który mógłby załatać dziurę na pozycji napastnika. Portugalczyk ma problemy z barkiem, przeciwko Legii zagrał mimo urazu na własną prośbę, ale w rywalizacji z Pogonią także go zabrakło. Przy Bułgarskiej liczą na to, że do soboty uda się przywrócić go do pełnej sprawności.

Problemy zdrowotne nie są jednak jedynym kłopotem Lecha, bo w Szczecinie po czwartej żółtej kartce, oznaczającej przymusowy mecz pauzy, otrzymali Maciej Makuszewski, Rafał Janicki i Robert Gumny. W sprawie kartki dla tego ostatniego Lech się jednak odwołał i liczy, że Komisja Ligi ją anuluje, a obrońca będzie mógł z Zagłębiem zagrać. Gumny został bowiem ukarany za rzekomą próbę wymuszenia rzutu karnego, natomiast Lech stoi na stanowisku, że ocena tej sytuacji przez sędziego była błędna.


Źródło: Przegląd sportowy